Stolica małopolski istnieje miastem poufałym ze swej propozycji rozrywkowej. Niechybnie w żadnym innym mieście w Polsce nie ma tylu knajp, barów i pizzerii. Przy samym tylko Rynku istnieje pięćset przybytków, w których spragnieni rozrywek oraz uszczuplenia portfeli bywalcy z rozkoszą tłumnie spędzają czas wolny. Nie inaczej jest w starej dzielnicy Żydowskiej.
Knajpy w Krakowie
Ta zapadła i zaniedbana kiedyś dzielnica stanowi ważny element na rozrywkowej mapie Krakowa. Nie ustępuje Rynkowi w kwestii jakości i ilości lokali. Przyciąga jak magnes. Jakiś czas temu Kazimierz był ostoją dla ludzi, którzy chcieli uciec o komercji i kiepskiej obsługi w lokalach rynkowych. Szukali na Kazimierzu atmosfery bohemy, gdzie w zadymionych knajpach siedzieli pisarze, poeci, słowem artyści różnej proweniencji. Kazimierz był wielce tajemniczy. Niewielu wiedziało gdzie iść by dostać tani kieliszek czystej, niejednokrotnie ciepłej wódki, porozmawiać z nietuzinkowymi ludźmi, wreszcie by nurzać się w wyjątkowej atmosferze Singera czy też Alchemii. Obecnie na Kazimierz rządzi jednak, mimo wszystko, komercja. Atmosfera, tak ceniona przez ludzi, niemalże przepadła. Zmieniły się ciche uliczki Kazimierza. Przepadły serwety, świeczki w flakonach po winie. Powstały dyskoteki, restauracje. Jest hucznie i drogo. Dekadentyzm miejsca ustąpił mało przytulniej nowoczesności.